Jedną z moich ulubionych potraw w czasie zimy jest gulasz. Niezwykle sycący, rozgrzewa i przepełnia dom przepięknym aromatem.
Przepis, który chcę Wam pokazać jest moim własnym przepisem. Jest odejściem od tradycyjnego gulaszu, ponieważ nie używam w nim mąki, a skład przypraw ociera się o danie orientalne. Zdradzę Wam w nim też swój sekret na wołowinę.
A więc do dzieła!
SKŁADNIKI:
- 0,8kg wołowiny – może być wołowina na gulasz, która jest od razu pokrojona
- 1 cebula
- 3 marchewki
- 2 pietruszki
- 1/2 zielonej papryki
- 1 czerwona papryka
- 1 szkl. czerwonego wina – wg upodobań (ja użyłam półsłodkiego)
- 4,5 szkl. wody
- 1 duży ząbek czosnku
- 1 łyżka oliwy
- kawałek imbiru
- szczypta cynamonu
- łyżka ostrej papryki
- ziele angielskie
- listki laurowe
- chili w płatkach
- pieprz
- sól
WYKONANIE:
- wołowinę kroimy w kostkę, nawet jeśli kupiliśmy jako porcję gulaszową, warto jeszcze pokroić ją w drobniejsze kawałki
- cebulę kroimy w dużą kostkę
- wołowinę i cebulę wrzucamy na patelnię, na której wcześniej rozgrzaliśmy łyżkę oliwy, zalewamy pół szklanką wina i 1,5 szkl. wody i dusimy
- w międzyczasie kroimy papryki, marchewki w talarki oraz pietruszkę
- gdy w patelni bulgocze jest to znak, żeby mięso przenieść do garnka, wrzucamy pokrojone warzywa, zalewamy resztą wina i 3 szklankami wody
- doprawiamy cynamonem (to jest mój właśnie sekret, żeby wołowina zawsze smakowała, ale uważając, żeby cynamon nie zdominował nam smaku gulaszu 🙂 ), papryką ostrą, wrzucamy listki laurowe oraz ziele (wg uznania), doprawiamy pieprzem, zmielonymi płatkami chili, pieprzem i solą
- dodajemy starty czosnek oraz imbir
- tak przygotowaną potrawę zostawiamy pod przykryciem na około 2 godziny, redukując ilość sosu od czasu do czasu dając gulaszowi odparować (ja nie daję mąki, stąd taka metoda)
- w międzyczasie gotujemy kaszę jaglaną w osolonej wodzie – stosunek 1:4
- przekładamy kaszę i gulasz do miseczek i voila!