Mieszkając w Belgii bardzo często natrafiałam na jedzenie o nazwie speculoos – lody, herbatniki, masła do kanapek. Nie powiem intrygowało mnie to, ale na ciekawości się skończyło i po dwóch latach wróciłam do kraju bez wiedzy co to właściwie za smak.
Wczoraj szukając inspiracji na świąteczne ciasteczka natrafiłam na znajomą nazwę spekulatius i bez wahania postanowiłam je upiec. Jak się później okazało tradycyjne ciasteczka speculoos nie takie belgijskie jak się wydaje. Otóż speculoos, a właściwie speculaas pochodzą z Holandii, a ich nazwa wzięła się od korzennej mieszanki przypraw tzw speculasskruiden. Tradycyjnie piecze się je w drewnianych foremkach z wyciśniętymi, dekoracyjnymi ornamentami.
Same w sobie to (o ile można się tak wyrazić o zapachu) przepiękna i bogata mieszanka aromatów, a co za tym idzie smaków! Bardzo kruche, nie za słodkie i co ważne dla tych, którzy są miłośnikami ciasteczek w rożnych kształtach idealne do pracy z foremkami.
SKŁADNIKI:
- 360g mąki
- 1 łyżeczka cynamonu
- 1/2 łyżeczki gałki muszkatołowej
- 3 ziarenka kardamonu (zmielonego)
- 4 goździki (zmielone)
- 1/4 łyżeczki soli
- 285g cukru
- 2 płaskie łyżki masła orzechowego
- 1 szklanka zmielonych migdałów
- 1/2 szklanki grubo posiekanych migdałów
- 1/3 kostki masła
- 1 duże jajko
- 1/4 szklanki mleka
- łyżka esencji waniliowej
WYKONANIE:
- do misy przesiewamy mąkę, cynamon, gałkę, sól i cukier
- mielimy goździki i kardamon, pamiętając aby wyjąć łupiny i dodajemy do mieszanki
- wsypujemy zmielone migdały i dodajemy masło, mikser ustawiamy na najniższe obroty, aż uzyskamy ciasto przypominające bułkę tartą
- w osobnej misce ubijamy jajko z mlekiem i esencja waniliową
- wlewamy do suchych składników i dodajemy masło orzechowe
- ciasto wyrabiamy na gładką masę
- wyrobione ciasto odstawiamy na około 30 minut do lodówki
- schłodzoną masę wykładamy na obsypaną mąką stolnicę i wałkujemy, pamiętając aby z wierzchu również co jakiś czas posypać mąką, wykrawamy foremkami pożądane kształty i przekładamy na blachę wyłożoną papierem do pieczenia
- piekarnik nagrzewamy do około 150°C i pieczemy ciasteczka aż do delikatnego zrumienienia się
- wykładamy na kratkę do ostygnięcia i można pałaszować 🙂
Część ciasta piekłam wieczorem i pomiędzy kolejnymi blachami z ciastkami ciasto wkładałam do zamrażalnika. Pozostałą część upiekłam na drugi dzień (ciasto spędziło noc w lodówce) i muszę przyznać, że najlepiej się pracowało mi z ciastem, które było bardziej schłodzone. Bardzo dobrze trzyma wycięte kształty także nie ma obawy, że nasze ciasteczka się rozejdą podczas pieczenia. Ciasto warto rozwałkować troszkę grubiej około 3-4mm.
Powodzenia! 🙂
Z dodatkiem masła orzechowego musiał bardzo ciekawie smakować 🙂
PolubieniePolubienie
Nieskromnie powiem, że wyszły pyszne! 😉
A pomysł z masłem orzechowym to była moja modyfikacja oryginalnego przepisu 🙂
PolubieniePolubienie